Wspomnienia: Helena Trzópek

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Brata Alojzego Kosibę znałam od najmłodszych lat mego życia. Obecnie liczę 54 lata. Bywał w naszym domu co roku, gdy chodził po naszej wiosce po tak zwanej „kweście" i zbierał dla klasztoru OO. Reformatów w Wieliczce owies, a w Jurkowie, Półrzeczkach, Chyżówkach młode baranki do chowu.
W naszym domu zatrzymywał się na nocleg, a było nas rodzeństwa sześcioro. Zawsze wieczór siadał z nami, pytał nas paciorka, opowiadał nam pięknie o Panu Jezusie, jak to się w żłóbku narodził, o Matce Bożej i św. Józefie (bo zawsze bywał w okresie kolęd), a potem zjadał bardzo skromną kolację i udawał się do małego pokoiku, tam się modlił zawsze godzinę i dopiero kładł się na spoczynek.
Kochaliśmy bardzo Braciszka Alojzego, bo gdy się zjawił u nas, to jakby było jakieś wielkie święto. A był zawsze taki szczery i wesoły, a czasem nas skarcił, gdy któreś zasłużyło. Potem już pamiętani Brata Alojzego jako staruszka bardzo przygarbionego i steranego ciężką pracą.

Helena Trzópek

Porąbka, l II 1965 r.