Sylwia Bentkowska, Święty Piotr z Alkantary

Mistrz modlitwy i pokuty

„Pan pewnego dnia mi powiedział, że wysłucha każdej prośby zanoszonej w imię tego Sługi” (św. Teresa Wielka)

Gdy w XV wieku całą Europą wstrząsały konflikty, a w Kościele zaczynała podnosić głowę hydra reformacji i rozmaitych herezji, w Hiszpanii rozpoczął się powolny proces odnowy Kościoła. W kolejnym stuleciu to właśnie ten kraj wydał ponad dwudziestu wybitnych świętych, którzy oddali nieocenione zasługi dla wiary i Kościoła, odgrywając istotną rolę w trydenckiej odnowie. Był wśród nich także św. Piotr z Alkantary – „natchniony mistrz teologii mistycznej” i odnowiciel franciszkańskiej obserwancji.

Przyszły święty urodził się jako Jan Garavito w 1499 r. w małym miasteczku Alkantara w hiszpańskiej prowincji Estremadura. Jego ojciec Piotr Alfons, wybitny prawnik pełniący urzad gubernatora oraz matka Maria, pochodząca ze znamienitej szlacheckiej rodziny Vilela y Sanabria, byli znani z wielkiej pobożności i troski o losy mieszkańców miasteczka. Od wczesnych lat życia chłopiec poświęcał dużo czasu modlitwie, szczególnym nabożeństwem darząc Matkę Bożą. W chwilach wolnych od nauki szedł do kościoła i tam, w oddaleniu od zgiełku świata, spędzał czas na pobożnych rozmyślaniach. Pewnego dnia zaniepokojony długą nieobecnością Jana ojciec zlecił służbie odszukanie syna, a ta odnalazła go w kościele, tak głęboko pogrążonego w modlitwie, że nic do niego nie docierało. Od tej pory rodzice nie pozwalali nikomu zakłócać takich chwil, dostrzegając niezwykłość tak wielkiej pobożności u dziecka.


Gdy chłopiec miał osiem lat, zmarł jego ojciec, a matka – ulegając namowom rodziny – ponownie wyszła za mąż za wdowca, Alfonsa Barrantesa. Ojczym widząc postępy Jana w nauce gramatyki i filozofii wysłał go w 1511 r. na uniwersytet w Salamance, by tam studiował prawo kanoniczne. Cztery lata, które przyszło mu spędzić w tym mieście, poświęcił całkowicie na naukę, modlitwę oraz pomoc chorym i więźniom. Każdy dzień rozpoczynał od Mszy św. i modlitwy, a po wykładach i bardzo skromnym posiłku udawał się do okolicznych szpitali. Jak w domu rodzinnym, tak i w Salamance każdą wolną chwilę spędzał w kościele. Co niedzielę służył do Mszy św., odwiedzał więźniów i rozdzielał jałmużnę. Pokuta i umartwienia, jakim się oddawał, przybliżały go coraz bardziej do Pana Boga. Wiele godzin spędzał w rozmównicach klasztornych, szukając przyszłości dla siebie z dala od świata i kariery, jaka się przed nim rysowała.

W 1515 r. Jan spotkał się z o. Franciszkiem Frenegalem z kustodii Świętej Ewangelii, aby zasięgnąć jego rady co do swojej przyszłości. Ich rozmowa przyspieszyła decyzję Jana o wstąpieniu do zakonu franciszkańskiego, który pod koniec XV wieku przyjął reformę w duchu ścisłej obserwancji. Szesnastolatek, nie żegnając się z domownikami, pragnąc uniknąć prób odwodzenia go od powziętego zamiaru pójścia za powołaniem, udał się do klasztoru pw. Świętego Franciszka w Manxarrettes (Manjaretes), położonego w górach, na granicy z Kastylią. Ojciec Frenegal, pełniący funkcję klasztornego kustosza, nie zdążył powiadomić mistrza nowicjatu, o. Michała de Rocca, o swojej rozmowie z pobożnym młodzieńcem, a ten nie ufając młodemu wiekowi Jana, przed podjęciem ostatecznej decyzji zalecił mu odbycie rekolekcji. Miał też oswoić się z surową regułą, jaka panowała w klasztorze, ponieważ o. de Rocca nie wierzył, że szlachetnie urodzony chłopiec będzie w stanie całkowicie wyrzec się dóbr i tytułów, zachować milczenie i posłuszeństwo. Minęło kilka tygodni, a zakonnik widząc żarliwość, pokorę i roztropność cechujące Jana, przyjął go do nowicjatu i nadał mu imię Piotr. W klasztorze młodzieniec pełnił różne posługi: zakrystiana, furtiana i szafarza. Sypiał na gołej ziemi, a kiedy uznał, że nazbyt mu wygodnie, zaczął sypiać na klęczkach z czołem opartym o ścianę lub też siedząc na piętach. Wystarczały mu zaledwie dwie godziny snu, resztę nocy poświęcał na modlitwę i praktyki pokutne Przez wiele lat jego posiłkiem był jedynie chleb z wodą, czasami w dni świąteczne pozwalał sobie na owsiankę. Nosił zgrzebny habit, nigdy nie nakrywał głowy kapturem i nie zakładał butów. W tym czasie cierpiał od szatańskich ataków, dręczony ponad ludzkie siły. Ale w słabym ciele nowicjusza tlił się dzielny i odważny duch, a wiara dodawała mu mocy do walki z pokusami i własnymi słabościami.

W 1522 r., w trzy lata po przekształceniu kustodii Estremadury w prowincję, nowym prowincjałem wybrano o. Franciszka Frenegala, który pamiętając o pobożnym młodzieńcu, polecił mu przygotować się do święceń subdiakonatu. Piotr w swojej skromności nie zamierzał został kapłanem, chciał pełnić posługę prostego brata zakonnego. Poddając się woli prowincjała, w 1522 r. przyjął święcenia subdiakonatu, rok później diakonatu, a w kolejnym roku – w wieku 24 lat – otrzymał święcenia kapłańskie. Wkrótce potem na polecenia przełożonych przemierzał prowincję jako kaznodzieja. Dar wymowy i rozległa wiedza teologiczna, ale przede wszystkim osobisty przykład pociągały rzesze ludzi, przyczyniając się do licznych nawróceń.

Od 1525 r. Piotr z Alkantary zarządzał kolejno kilkoma klasztorami w prowincji, w tym klasztorem pw. Świętego Onufrego w La Lapa, nieopodal Badajoz, gdzie w 1532 r. napisał „Traktat o modlitwie i medytacji”. To niewielkie dzieło, w krótki i przystępny sposób opisujące konieczność i dobrodziejstwa modlitwy, było cenione przez wielu świętych, m. in. św. Teresę z Awili (Avila), św. Ludwika z Granady oraz św. Franciszka Salezego. W 1538 r. został jednomyślnie wybrany przełożonym prowincji Świętego Gabriela. Nie poprzestając na obserwancji, jaka w niej panowała, wprowadził nowe, surowsze konstytucje, które zatwierdzono na kapitule w 1540 r. Dwa lata później udał się do Portugalii, gdzie założył kilka małych klasztorów. Został mianowany gwardianem i mistrzem nowicjatu w Palhais, gdzie wychował tylu pobożnych nowicjuszy, że wkrótce mógł założyć kustodię w Arabido, nieopodal Lizbony (w 1560 r. przekształcono ją w prowincję).

W 1544 r. wezwano Piotra z Alkantary do macierzystej prowincji – tam mianowano go definitorem. Posłuszny poleceniom przełożonych zakonnych, spełniał swoje obowiązki, tęskniąc nieustannie za odosobnionym miejscem, w którym mógłby całkowicie poświęcić się modlitwie i pokucie. To pragnienie spełniło się po kapitule generalnej, która odbyła się w Salamance w 1553 r. Otrzymał na niej pozwolenie udania się do klasztoru pw. Świętego Onufrego w La Lapa. Przebywając w odosobnieniu, spędzając wiele tygodni na modlitwie, poszcząc i biczując się, doznał natchnienia, żeby wprowadzić jeszcze surowszą regułę do klasztorów prowincji, w celu zadośćuczynienia za szerzące się herezje i straty, jakie Kościół poniósł na skutek reformaci i osłabienia wiary. Wyruszył pieszo i boso w drogę do Rzymu, aby u następcy św. Piotra uzyskać zatwierdzenie nowych konstytucji, co nastąpiło w 1555 r. Papież Juliusz III nie tylko zaakceptował zmiany w regule, ale i zezwolił Piotrowi na zakładanie nowych klasztorów, które miały podlegać władzy generała franciszkanów konwentualnych.
Według nowej reguły zakonnicy, których liczba w klasztorze nie powinna przekraczać ośmiu, mieli mieszkać w ciasnych celach i spać na ziemi (jeśli w celi panowała wilgoć, reguła dopuszczała spanie na matach lub deskach). Bez względu na porę roku czy pogodę powinni chodzić boso. Nie mogli spożywać mięsa, ryb i jaj ani pić wina (wyłączeni spod tej restrykcyjnej dyscypliny byli jedynie chorzy). Co najmniej trzy godziny dziennie zakonnicy mieli poświęcić na cichą modlitwę w celi, nie wolno im było pobierać stypendiów za odprawiane Msze św. Mimo tak surowej reguły szybko znaleźli się chętni do jej przyjęcia. Pierwszy niewielki klasztor oparty na nowej regule powstał w Pedroso, nieopodal Plasencii, a zakonników nazywano franciszkanami bosymi lub obserwą Piotra z Alkantary. Już w 1556 r. utworzono dla tego klasztoru kustodię, którą w 1561 r. przekształcono w prowincję Świętego Józefa (w tym czasie istniało już dziewięć domów zakonnych). Papież Paweł IV swoim brewe „Cum a nobis” z 1559 r. zezwolił na zakładanie klasztorów kustodii i prowincji na całym świecie. Nieco później do nowo powstałej prowincji Świętego Józefa przyłączyła się prowincja Świętego Gabriela oraz dwie kustodie portugalskie. Trzy lata później papież Pius IV bullą „In suprema” wyłączył alkantarzystów spod jurysdykcji generała franciszkanów konwentualnych, oddając nowo utworzoną gałąź zakonu pod opiekę obserwantów i dodając klauzulę o wieczystym przestrzeganiu statutów ułożonych przez Piotra z Alkantary. Odwiedzając jako wizytator nowe klasztory w prowincji Estremadura, w 1559 r. Piotr dotarł do Awili, gdzie spotkał św. Teresę. Święta, która pragnęła powrotu do tradycyjnej obserwancji w swoim zakonie, przeżywała w tym czasie bardzo trudne chwile – jej przyjaciele, a nawet spowiednicy, nie rozumiejąc powodów dla zmian w zakonie, przypisywali to działaniom złego ducha. Pobożny alkantarzysta, który widział rozluźnienie zakonnej dyscypliny i powolne odchodzenie od reguły, doskonale ją rozumiał. Zachęcił świętą do uzyskania papieskiego brewe i pomógł szukać kandydatek do podjęcia życia według ściślejszej obserwancji. Już w 1562 r. udało się otworzyć pierwszy dom zakonnym. Za namową Piotra z Alkantary poświęcono go św. Józefowi, do którego zakonnik żywił szczególne nabożeństwo. Kontynuując wizytację klasztorów, dotarł do Viciosy, gdzie założony chorobą musiał się zatrzymać. Książę Oropresa starał się zapewnić mu jak najlepszą opiekę, ale stan chorego pogarszał się coraz bardziej. Przeczuwając zbliżającą się śmierć, poprosił o przeniesienie go do klasztoru Arenas (obecnie Arenas de San Pedro), aby mógł umrzeć wśród swych braci. Na dwa dni przed śmiercią przyjął Wiatyk, a całą następną noc spędził jak zwykle na modlitwie. Zmarł modląc się na kolanach słowami Psalmu 122: „Uradowałem się, gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pańskiego”, w samo południe w niedzielę 18 października 1562 r., we wspomnienie św. Łukasza Ewangelisty.

Bracia procesjonalnie zanieśli go do klasztornego kościoła, gdzie tłumy mieszkańców miasta i okolic przybyły, aby przed pogrzebem pożegnać świętego zakonnika. Jego ciało złożone na katafalku wydawało przyjemny zapach, a ślady po ranach na nogach zniknęły. Po śmierci ukazał się św. Teresie, mówiąc: „O szczęśliwa pokuto, która wyjednałaś mi łaskę chwały niebieskiej”. Pan Jezus objawił tej wielkiej świętej, iż o cokolwiek wierni będą prosić, wzywając pomocy św. Piotra z Alkantary, otrzymają to niezwłocznie”. Do grobu pielgrzymowali wierni, a cuda jakie działy się za jego wstawiennictwem spowodowały, że sprawą zainteresowały się władze kościelne. Cztery lata później prowincjał, o. Bartłomiej od św. Anny, polecił otworzyć grób. Odkryto w nim nietknięte ciało założyciela zakonu. Złożono je w relikwiarzu, który umieszczono w nowo wybudowanej kaplicy. Brewe z 18 kwietnia 1622 r. „In sede Principis Apostolorum” papież Grzegorz XV ogłosił tego mistrza pokuty i modlitwy błogosławionym, a 28 kwietnia 1669 r. – za pontyfikatu Klemensa IX – miała miejsce uroczysta kanonizacja. Papież Klemens X wyznaczył 19 października na dzień uroczystości św. Piotra.

Święty jest patronem nocnej adoracji, reformatów oraz strażników nocnych, a wierni wzywają go w obronie przed złośliwą gorączką. W 1826 r. Święta Kongregacja do Spraw Obrzędów opublikowała dekret, który ustanawiał św. Piotra patronem Brazylii. W czterechsetną rocznicę śmierci wielkiego mistyka ogłoszono go patronem Estremadury. W ikonografii przedstawiany jest w habicie franciszkańskim, a do jego atrybutów należą gołębica (symbol Ducha Świętego), krzyż bez Pasji, księga, dyscyplina, włosiennica oraz stygmaty na tarczy, jako znak szczególnego nabożeństwa do Męki Pańskiej. Posąg przedstawiający św. Piotra, ufundowany przez alkantarzystów, znajduje się w bazylice pw. Świętego Piotra na Watykanie.

Na ziemie polskie kult świętego dotarł przez reformatów i bernardynów, i to głównie w kościołach należących do tych zakonów można znaleźć wizerunki przedstawiające sceny z jego życia. Jeden z kilku kościołów w Polsce pod wezwaniem św. Piotra z Alkantary znajduje się w Kaliszu. Barokowa, jednonawowa świątynia została zniszczona razem z całym klasztorem w sierpniu 1914 r. W latach 1919-1921 miała miejsce gruntowna odbudowa, a obecnie kościołem i klasztorem opiekują się siostry nazaretanki. Pamiętając o słowach św. Teresy z Awili o skuteczności modlitwy zanoszonej za wstawiennictwem św. Piotra, prośmy Pana Boga słowami kolekty ze Mszy o świętym: „spraw (…), abyśmy umartwiając ciało, przez jego [świętego] zasługi łatwiej pojmowali to, co niebieskie”.

NAUKA

ŚWIĘTEGO PIOTRA Z ALKANTARY, WYZNAWCY
(1499 – 1562)

O KARACH PIEKIELNYCH

"Związawszy ręce i nogi jego, wrzućcie go w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów"
Ew. u św. Mat. r. 22, w. 13.

Rozważajmy dzisiaj bracia drodzy kary piekielne, abyśmy tym rozważaniem utwierdzili duszę naszą w bojaźni Bożej i w obrzydzeniu grzechów.

"Kary piekielne – mówi święty Bonawentura – powinniśmy wyobrażać sobie pod postaciami zmysłowymi, stosownie do tego jak je nam ludzie święci wystawili".

Wyobraźmyż sobie – według tegoż świętego – że piekło jest to jezioro głębokie i ciemne, umieszczone w głębi ziemi; lub że jest to dół niezmiernej głębokości, napełniony ogniem; lub że jest to miasto straszne i ciemne, oddane całkiem na łup nieugaszonego pożaru, gdzie oprócz jęków i wrzasku dręczonych i dręczących, nic nie słychać; gdzie nieszczęśliwi płaczą i zgrzytają zębami z rozpaczy wiecznej.

Wyobraźmy sobie następnie dwie główne męki, które tam ponoszą nieszczęśliwi skazańcy: jedną nazwaną karą zmysłów, a drugą nazwaną karą potępienia.

I.

Co do pierwszej zauważmy, iż nie ma zmysłu zewnętrznego ani wewnętrznego, któryby nie miał odpowiedniej sobie męki; bo grzesznicy obrażając Boga każdym członkiem i każdym zmysłem ciała, uczynili je narzędziami grzechu: słusznie więc aby i Bóg karał ich na wszystkich i na każdym z osobna, i skazywał na katusze, na jakie zasłużyli.

I tak, oczy nieuczciwe za swoje wejrzenia wszeteczne i cudzołożne patrzeć muszą na nieznośną postać szatanów. Uszy, co słuchały chętnie oszczerstwa i rozmów plugawych, słuchać muszą bezprzestannych bluźnierstw i jęków rozpaczy. Powonienie lubujące się w wonnościach i zapachach zmysłowych, nasycać się musi fetorem nieznośnym. Smak goniący za wielością i delikatnością potraw, dręczony będzie ciągłym głodem i nieugaszonym pragnieniem. Język szemrzący i bluźnierczy, pojony będzie żółcią smoczą. Dotykanie co niegdyś rozkosz podniecało, owiane zostanie mrozem, o którym Hiob wspomina. Wyobraźnia cierpieć będzie wrażenia obecnych boleści; pamięć dręczona będzie wspomnieniami przeszłych rozkoszy; rozum cierpieć będzie, przyszłe przewidując męczarnie; wola w straszny sposób dręczona będzie swoją złością i szaleństwem na widok Boga i Świętych Jego. Słowem, wszystkie boleści – mówi święty Grzegorz – i wszystkie męki połączone tam zostaną i tak się potępieńcom we znaki dawać będą, że już o większych katuszach i pomyśleć niepodobna.

"Tam – według tego świętego – będzie zimno, którego nikt znieść nie zdoła; ogień, którego nikt nie wytrzyma, robak dręczący co nigdy nie umiera, woń zabijająca, ciemności nieprzebyte, razy mordercze, widok szatanów przerażający, wstyd grzechów straszny, rozpacz po straconym szczęściu, granic nie mająca".

Powiedz bracie drogi, czy choć jedną najmniejszą z tych mąk nagotowanych w piekle przenieść zdołasz, dajmy na to, chwilkę małą? Zapewne wzdrygasz się na samą myśl o tym. A cóż dopiero będzie, gdy cierpieć przyjdzie jednocześnie wszystkie razem nagromadzone męczarnie, i to na całym ciele, na zmysłach zewnętrznych i wewnętrznych, nie tylko przez jedną chwilę, przez jedną noc, albo tysiąc nocy, lecz przez całą wieczność! Gdzież znaleźć język, gdzież są wyrazy, gdzież cierpienia, męki, które by mogły dać wyobrażenie o małej chociaż cząstce niezliczonych katuszy piekła?

II.

A jednak te kary, jakkolwiek straszne, nie są większe od tej drugiej męki, którą teologowie nazywają karą potępienia. Zasadza się ona na wiecznym rozłączeniu z Bogiem, na wiecznym nieoglądaniu Boga.

Im człowiek większe utraca dobro, tym mocniejszą czuje boleść. Że zaś ze wszystkich dóbr, Bóg jest największym dobrem; więc postradać Boga jest największym nieszczęściem ze wszystkich nieszczęść. Któż zaprzeczy tej prawdzie?

Wiedzieć nadto potrzeba, że prócz kar wspólnych wszystkim, są kary szczegółowe, do każdej osoby i do każdego grzechu zastosowane. I tak, jedne są dla pysznych, drugie dla zawistnych, inne dla chciwych, inne dla lubieżnych, i tym podobne. Dla niektórych męki przymnażane będą w miarę przyjemności doznanych, lub w stosunku pychy, jaką się unosili. Nagość będzie karą za zbytek w strojach, głód i pragnienie karą za niewstrzemięźliwość w pokarmach i nieumiarkowanie w napojach.

Wszystkie zaś te kary będą połączone z wiecznością jak klucz z zamkiem. Boby wszystko było znośniejszym, gdyby się miało kiedyś skończyć; lecz kara ta nie ma końca, ulgi, odpoczynku, nie może się skrócić i nie ma nadziei, aby sama lub Ten kto ją nałożył, miał koniec.

Gdyby ten co ją ponosi żył tylko do czasu jakiegoś, byłaby jeszcze ulga jaka taka; ale niestety! i on, jak wygnaniec wieczny, niezatartym piętnem ohydy splamiony, istnieć wiecznie musi!

Któż tu nie przyzna, że jest to niepojęta dla rozumu ludzkiego kara!

Wspomnienie nieskończoności jest najstraszniejszą boleścią dla potępionych. Gdyby te kary ograniczyć się dały, dajmy na to, tysiącem lat, milionem, lub, jak jeden Doktor Kościoła mówi, gdyby chociaż nadzieję mieć można, że się skończą przypuśćmy wtedy, kiedy ocean wyschnie, jeżeli z niego po kropli wody co sto tysięcy lat ujmować będą – i to byłoby niezmierną pociechą. Lecz i tego nie będzie: wieczność kar jak wieczność Boskiej Osoby bez końca będzie. Jak długo Bóg będzie Bogiem, tak długo potępieni będą potępionymi. Dopóki Bóg nie przestanie być tym czym jest, dopóty nie zmieni się ich położenie. A że Bóg zawsze będzie tym czym jest, więc i ich położenie będzie zawsze to samo, nad wyraz nieszczęśliwe, straszne, bolesne, nieznośne!

Otóż nad tą nieskończonością, nad tą wiecznością, nad tym "nigdy", bracia mili, ach! jakżebym pragnął, żebyście się często zastanawiali, często rozmyślali; żeby ona was przenikała, życiem waszym kierowała; na was i na życie wasze wpływała, gdyż Prawda Odwieczna mówi: "Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą" (1). Amen.

Cyt. za: Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kollegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. III: Czas po Zielonych Świątkach. Warszawa 1893, ss. 369-372. (Niedziela dziewiętnasta po Świątkach).

(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono).

Pozwolenie Władzy Duchownej:

APPROBATUR.
Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.
Judex Surrogatus,
Canonicus Metropolitanus
R. Filochowski.
pro Secretario
J. Podbielski.
N. 2870.

Przypisy:
(1) Łk. 21, 33.
 
****************************************************************************
 
Litania do św. Piotra z Alkantary (19 X) [1901 r.]
        
  
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże,
Zmiłuj się nad nami!Synu Odkupicielu Świata Boże,
Duchu Ś. Boże,
Święta Trójco jedyny Boże,
Święta Maryo,
Módl się za nami!Święta Boża Rodzicielko,
Ś. Panno nad Pannami,
Święty Piotrze z Alkantary,
Ś. P. Aniele ziemski w czystości,
Ś. P. Serafinie pałający boską miłością,
Ś. P. Proroku w opowiadaniu przyszłych rzeczy,
Ś. P. Apostole w gorliwości,
Ś. P. Męczenniku w ustawicznem ciała udręczeniu,
Ś. P. Wyznawco gorący Bóstwa Chrystusowego,
Ś. P. Nie przełamany mężu w cierpliwości,
Ś. P. Skarbie nieoszacowany Ewangielicznego ubóstwa,
Ś. P. Wzorze głębokiej pokory,
Ś. P. Przykładzie ochotnego posłuszeństwa,
Ś. P. Przedziwny wzgardzicielu świata,
Ś. P. Naczynie zakonnej doskonałości,
Ś. P. Miłośniku krzyża Chrystusowego,
Ś. P. Zwierciadło cnót wszelkich,
Ś. P. Pasterzu owieczek Chrystusowych,
Ś. P. Naśladowco doskonały Franciszka św.,
Ś. P. Wdzięczna rozkoszy Aniołów śś,
Ś. P. Towarzyszu miły Borgiasza świętego,
Ś. P. Duchowny ojcze Teresy świętej,
Ś. P. Wodzu Zbawienia ludzkiego,
Ś. P. Mężu wedle serca boskiego,
Ś. P. Przybytku Trójcy przenajświętszej,
Ś. P. Mieszkanie wdzięczne Ducha świętego,
Ś. P. Ojcze reformy Serafickiej.
Ś. P. Fundatorze Prowincyi Indyjskich i Hiszpańskich,
Ś. P. Mistrzu oświecający zaćmienie sumienia,
Ś. P. Przenikający serce ludzkich skryte myśli.
Ś. P. Szafarzu wierny i dobry talentów boskich,
Ś. P. Patronie strapionych,
Ś. P. Cudotwórco w dziwnych sprawach i dziełach Boskich,
Ś. P. Opiekunie wszystkich sierót,
Bądźże naszym opiekunem,
prosimy cię pokornie.Aby Jezus najsłodszy obietnicę, którą dał Teresie świętej, iż w imię twoje zbawienne potrzeby zawsze odbierać mamy, za przyczyną i zasługą twoją teraz nad nami wypełnić i wykonać raczył,
Abyś nam grzechów odpuszczenie zjednać raczył,
Abyś nas Jezusowi w łaskę zalecić raczył,
Abyś nam szczególne pomocy do zbawienia uprosić raczył,
Aby nas Jezu za twoją przyczyną, cnót twoich naśladowcami uczynić raczył,
Abyś nam skruszone serce, szczęśliwą śmierć i dobre skonanie zjednać raczył,


Baranku Boży, i t. d. Przepuść nam Jezu przez zasługi świętego Piotra.Baranku Boży, i t. d. Wysłuchaj nas Jezu przez zasługi świętego Piotra.Baranku Boży, i t d. Zmiłuj się nad nami Jezu przez zasługi świętego Piotra.

Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Ojcze nasz i t d.


W. Módl się za nami święty Piotrze,
O. Abyśmy się stali godnymi obietnic Pana Chrystusowych.


Módlmy się:Boże, któryś błogosławionego Piotra wyznawcę Twego prawdziwej pokuty i wysokiej bogomyślności darem oświecić raczył, daj miłościwie, abyśmy za pomocą zasług jego według ciała umartwieni, niebieskich darów uczestnikami godnymi stać się mogli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.


za: "Droga do Nieba, czyli Rozpamiętywanie męki P. Jezusowej (...) w pobożnej pielgrzymce po Kalwaryi przy mieście Wejherowie", Pelplin 1901.